PRAWO MATHYSA

PRAWO MATHYSA

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi

1 stycznia 2020 roku

I CZYTANIE: Lb 6,22-27. II CZYTANIE: Ga 4,4-7. EWANGELIA: Łk 2,16-21.

Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.

Mathys, francuski chłopiec, miał nieco ponad 11 lat, gdy w 2005 roku zachorował na raka wątroby. Wymagał nieustannej troski ze strony rodziców – Lydie i Christophe’a Germain. Gdy wykorzystali oni cały możliwy urlop, skumulowane nadgodziny i zwolnienia lekarskie, w ich domu pojawił się agent ubezpieczeniowy. Poinformował ich, że jeśli do pracy nie wróci przynajmniej ojciec dziecka, rodzina straci ostatnie źródło dochodu. Wtedy z pomocą przyszli koledzy z pracy ojca Mathysa. Zrobili coś totalnie bezprecedensowego. Aby Christophe Germain, pracownik firmy Badoit w Saint-Galmier (Loara), mógł towarzyszyć swojemu synowi podczas chemioterapii i przeszczepu wątroby, dali mu w prezencie kilka tysięcy nadgodzin do wykorzystania. Wszyscy pracownicy firmy zgromadzone przez siebie nadgodziny przekazali Christopherowi. Dzięki tej darowiźnie czasu był on w stanie pozostać z synem do momentu jego śmierci w grudniu 2009 roku. Ta historia choroby i cierpienia, ale też miłości i solidarności pokazuje to, o czym często zapominamy – czas jest prawdziwym skarbem.

Przełom roku jak zawsze jest dla nas okazją do naturalnej refleksji nad przemijaniem czasu. Czas się wypełnia, to znaczy coś, co było tylko zapowiedzią, staje się faktem: narodziny, wszystkie małe i duże nasze oczekiwania, marzenia, troski, radości i w końcu śmierć – pożegnanie z tym światem i przejście do innego, gdy już czas nasz się… wypełni. Szczególnym momentem nadejścia pełni czasu w historii wszechświata były narodziny Jezusa: „Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty” (Ga 4,4) – czytamy w dzisiejszym drugim czytaniu. To nie przypadek, że Kościół pierwszy dzień Nowego Roku zawierza Świętej Bożej Rodzicielce Maryi.

W życiu Matki Bożej fascynujące jest między innymi to, że spotykają się w nim wszystkie wymiary czasu, że rodząc Alfę i Omegę, Początek i Koniec, wprowadziła w swoim domu Boży czas: nieustanne, wiecznotrwałe teraz. „W Jej domu wszystko jest” – napisze Szymon Hołownia w swojej najnowszej książce. „Jest proroctwo Zachariasza, jak i kończące je proroctwo Apokalipsy. Jest garnek będący kielichem, jest liturgia wspólnego posiłku, przewijania dziecka, zachwyt wspólną chwilą i absolutne pierwszeństwo miłości (…). Patrząc na Marię: rodzącą, pracującą w domu, wychowującą dziecko, widać (…), że miała Niebo w domu, jeśli nawet nie wszystko układało się w nim bezkonfliktowo” (Sz. Hołownia, „,Maryja. Matka rodziny wielodzietnej”, Jasna Góra 2019, s. 58-59).

Niegdyś, gdy rytm dnia odmierzał cykl słońca, później zegar słoneczny, klepsydra czy dzwonnica kościelna, czas był powiązany z naturalnym rytmem przyrody i życia. Dziś, gdy każda minuta ma swoją cenę, w setnych sekundy rozstrzyga się zwycięstwo w zawodach, a operacje na giełdzie dokonywane są w tempie nanosekund (czyli miliardowych części sekundy), kruchość ludzkiej egzystencji jest coraz gorzej tolerowana, a sen przestaje być czymś koniecznym i nieuniknionym. W efekcie przestajemy żyć tu i teraz. Życzymy sobie sukcesów, nieustannego rozwoju, samorealizacji. Wszystkiego więcej i szybciej. Nikogo już nie dziwi zjawisko karoshi – śmierci z przepracowania. Żyjemy przyszłością, zapominając, że czas nasz się wypełnia.

Maryja uczy nas na początku Nowego Roku, byśmy potrafili żyć teraźniejszością: tu i teraz. Uczy nas, by w naszym życiu panowało pierwszeństwo miłości. Kochać to znaczy mieć czas. Czas dla innych – rodziny, przyjaciół, bliskich i dalekich, ale też czas dla siebie, o czym często zapominamy. Historia Mathysa pokazuje, że czas jest skarbem. By go pomnożyć, potrzeba miłości i solidarności. Od 9 maja 2014 roku we Francji funkcjonuje specjalna ustawa. Na cześć chłopca nazwano ją „prawem Mathysa”. Reguluje ona darowizny dni odpoczynku i nadgodzin między pracownikami. Życzę nam wszystkim, by w rozpoczynającym się Nowym Roku więcej było między nami „prawa Mathysa”, tzn. więcej miłości i solidarności.

Nasza witryna używa plików cookies. Dowiedz się więcej:Polityka prywatności