LIST DO MOICH PARAFIAN (i nie tylko)

LIST DO MOICH PARAFIAN (i nie tylko)

„Bóg się nami nie zmęczył” – zapewnia nas papież Franciszek w Orędziu na Wielki Post 2024 roku. Bardzo wstrząsnęły mną te proste, ale zarazem niezwykłe słowa Ojca Świętego. Bóg się nami nie męczy! Bóg się nie męczy naszymi chimerami, naszymi fanaberiami, naszymi upadkami, odejściami i powrotami. Bóg nie męczy się naszą niestałością i naszą chwiejnością. Bóg nie męczy się także naszą nachalnością, natręctwem, a czasem – być może – naszą interesownością w relacji do Niego. Do słów Ojca Świętego chciałbym dodać również te, które zrodziły się w moim sercu podczas medytacji Ewangelii ostatniej niedzieli (Mk 1,40-45), a które wypowiedziałem w homilii: „Bóg się nami nie brzydzi. On nie brzydzi się naszego grzechu. Jezus dotyka człowieka trędowatego, łamiąc tym samym przyjęte przepisy prawa, reguły zachowań i wszelkie konwenanse, zaciągając przy tym rytualną nieczystość. Taki właśnie jest nasz Bóg – Jezus. (…) Ofiaruje nam zbawienie, a więc ocalenie i wyzwolenie, zanim cokolwiek zrobimy, by je otrzymać. On nie pyta: «A byłeś grzeczny?». Bo wie, że nie byliśmy. I właśnie dlatego daje nam zbawienie. Przychodzi do niegrzecznych i grzesznych, bo grzeczni
i bezgrzeszni nie potrzebują zbawienia. «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają» (Mt 9,12)”.

To już dziesiąty rok naszej wspólnej pielgrzymki, w czasie której – jak ufam – coraz bardziej poznajemy naszego Boga, doświadczamy Jego obecności w naszym życiu osobistym i wspólnotowym, dostrzegamy Jego działanie w codzienności, odczuwamy Jego delikatną bliskość i nienachalną troskę. Niewątpliwie w tym czasie niejednokrotnie też doświadczaliśmy wątpliwości, albo nawet zmęczenia. Myślę, że nie będzie przesadą, jeśli szczerze wyznamy, że czasem byliśmy zmęczeni Bogiem. Mamy prawo być zmęczeni Jego milczeniem lub Jego pozorną nieobecnością. Mamy prawo być zmęczeni stylem życia, który wynika z decyzji pójścia za Nim i Ewangelii. Zmęczenie jest doświadczeniem na wskroś ludzkim. Nie oznacza jednak braku miłości. Tak jak braku miłości nie można zarzucić zmęczonej matce, zatroskanej o swoje nowonarodzone dziecko. Nasze cierpliwe trwanie przy Bogu, pomimo zmęczenia, jest znakiem naszej do Niego miłości. Tak też cierpliwe trwanie we wspólnocie Kościoła i we wspólnocie parafialnej, pomimo zmęczenia, jest znakiem naszej miłości.

W tym kontekście myślę o tych wszystkich, którzy stracili cierpliwość: zmęczeni Bogiem i życiem „po bożemu”, po prostu odeszli. Myślę o tych wszystkich zmęczonych i znużonych, którzy porzucili praktykowanie wiary we wspólnocie Kościoła i naszej parafii. Myślę nieustannie o tych, którzy na skutek zmęczenia, wypalenia, zobojętnienia, ale także zranienia i doznanej krzywdy opuścili Kościół.
W świecie, w którym żyjemy, najliczniejszą bodaj grupę stanowią ludzie, których pozbawiono nadziei, którym odebrano wolność i skradziono marzenia. Żyjąc w pozornie słodkiej nieświadomości, nie zdają sobie sprawy ze straty, którą ponieśli. Pisze papież Franciszek we wspomnianym Orędziu wielkopostnym: „Chciałbym zwrócić waszą uwagę na pewien szczegół w historii wyjścia z Egiptu, o niemałym znaczeniu: to Bóg widzi, wzrusza się i wyzwala, a Izrael o to nie prosi. Faraon gasi bowiem nawet marzenia, kradnie niebo, sprawia, że świat, w którym deptana jest godność i negowane są autentyczne więzi, wydaje się niemożliwy do zmiany”.

Nie ma dzisiaj dla nas – chrześcijan – pilniejszego zadania, jak wyjście do tych ludzi. Mamy być wobec nich świadkami wiary, nadziei i świadkami Bożej miłości. Mamy być tymi, którzy pomagają spełniać marzenia! Najpierw jednak my sami musimy ubogacać się świadectwem naszej wiary i wzajemnej miłości. Dlatego tak ważna jest wspólnota parafialna. Naszym celem powinno być budowanie wspólnoty żywej, zdolnej do ewangelizacji. Nie zrealizujemy tego celu, jeśli nie zadbamy najpierw o wspólnotę każdego z nas z Bogiem i naszą wspólnotę między sobą w Duchu Świętym. Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki mówił, że brak braterskiej wspólnoty powoduje, że Kościół jest nieobecny. Dlatego jestem Wam ogromnie wdzięczny za to, że czynicie Kościół obecnym! Dziękuję, że tak wiele czasu, sił i pieniędzy poświęcacie, by być na niedzielnej Eucharystii. Wielu z Was do naszego kościoła parafialnego dojeżdża nawet godzinę
i więcej, mimo, że często macie dostęp do Eucharystii, także tej sprawowanej w języku polskim, blisko, w okolicy miejsca swojego zamieszkania. Dziękuję Wam za to, że nie jest najważniejsze dla Was to, by być w niedzielę w kościele, ale to, by budować Kościół
i czynić go obecnym. Dziękuję za to, że każdej niedzieli chcecie dzielić się świadectwem Waszej wiary i budować relacje wzajemnej miłości poprzez troskę jednych o drugich.

Warto też zobaczyć, że ci ludzie, których okradziono z wiary i nadziei, którym odebrano wolność i marzenia, a którzy są nam zadani przez Pana Boga, nie są ludźmi idealnymi. Tak samo idealni nie są również ci wszyscy, z którymi tworzymy naszą wspólnotę. Sami dobrze wiecie, jakim słabym i dalekim od ideału człowiekiem jestem ja – Wasz proboszcz. Znacie mnie wszakże od dziesięciu już lat. Warto jednak, byśmy patrzyli na drugiego człowieka tak, jak Apostoł Paweł patrzył na Tymoteusza. Tymoteusz znaczy dosłownie „cenny dla Boga”. Jeśli mamy obok siebie kogoś, kto nam nie pasuje, popatrzmy na niego ze świadomością, że jest on cenny dla Boga. Każdy nasz sąsiad jest cenny dla Boga. Każdy człowiek jest dla Boga cenny! W Kościele właśnie o to chodzi, by człowiek mógł doświadczyć tego, że jest cenny! Nie oceny i osądu, ale szczerej i bezinteresownej miłości! Zagubiliśmy się uważając, że najważniejsze są racje, przepisy, dekrety i prawa. Tymczasem w Kościele najważniejsza musi być miłość! Dlatego wszelkie prawa, zasady i reguły zawsze powinny być stosowane z miłością. Od racji bowiem, nieporównywalnie ważniejsze są więzi i relacje. Wielką prawdą o naszych wzajemnych relacjach w Kościele jest fakt, że są one zbudowane na szczególnym fundamencie, jakim jest Jezus Chrystus. On jest
u początku naszych wzajemnych relacji. Gdyby nie Jezus Chrystus, prawdopodobnie nigdy byśmy się nawet nie poznali! Nigdy byśmy się nie spotkali! On jest fundamentem naszego spotkania w Kościele. Wszyscy przychodzimy na Eucharystię ze względu na Niego. Wtedy to właśnie On nam zadaje siebie nawzajem i mówi: „Chcę, żeby Duch Święty mieszkał w tym, co was łączy”. Każdy taki moment, kiedy sobie to uświadamiamy, jest bezcenny. Dlatego bezcenna jest nasza obecność na Eucharystii!

Dziękuję Bogu za każdą i każdego z Was – wiernych parafii św. Wojciecha w Londynie. Dziękuję za Waszą wiarę. Dziękuję za gorliwe realizowanie przez Was jednego z podstawowych rodzajów powołań każdego ucznia Chrystusa, jakim jest powołanie do wspólnoty. Wiara jest zawsze sprawą głęboko osobistą, nie jest jednak nigdy sprawą zupełnie indywidualną. Nikt nie może powiedzieć: „ja i moja wiara”. Na Soborze Watykańskim II padło bardzo piękne sformułowanie, że Bogu spodobało się zbawić nas nie pojedynczo. Napisze kard. Grzegorz Ryś: „To nie chodzi o to, że Bóg ma takie widzimisię. Ale to Bóg nas wszystkich stworzył i zna najlepiej naszą naturę, zna każdego z nas i wie, że potrzebujemy siebie wzajemnie. A już szczególnie potrzebujemy siebie nawzajem w tym wydarzeniu, jakim jest wiara, która nas prowadzi do zbawienia” (G. Ryś, „ Jak Bóg pomyślał Kościół. Odnaleźć się mimo kryzysu”, Kraków 2023, s. 113).

W Orędziu na Wielki Post papież Franciszek zachęca nas, byśmy „przemyśleli styl naszego życia, zastanowili się i zweryfikowali naszą obecność na danym terenie i nasz wkład w uczynienie go lepszym”. Myślę, że możemy być, jeśli nie dumni, to przynajmniej usatysfakcjonowani naszą działalnością i tym wszystkim, co jako wspólnota robimy. Trzeba jasno powiedzieć, że jest to możliwe dzięki Waszemu zaangażowaniu, poświęceniu i niezwykłej wręcz gorliwości. Dziękuję Wam za Waszą ofiarność materialną i hojność finansową. Dzięki niej możemy skutecznie wychodzić do tych, których okradziono z wolności i nadziei i próbować ich pozyskać dla Chrystusa poprzez rozmaite inicjatywy kulturalne, premiery książek, koncerty i spotkania z nietuzinkowymi gośćmi. Pod tym względem nasza parafia należy do najbardziej aktywnych Lokalnych Polskich Misji Katolickich w Anglii i Walii. Nie byłoby tak, gdyby nie Wasza ofiarność. W czasie, gdy Wy składacie ofiary pieniężne na tacę, ja wlewam do kielicha wino i wodę, które mocą Ducha Świętego zostaną przemienione w Najświętszą Krew Chrystusa. W tym kielichu, oprócz wina i wody, zostają zebrane również krople Waszej krwi, powiedzielibyśmy – Waszej krwawicy – to znaczy owoce trudu Waszej całotygodniowej ciężkiej pracy, które w pieniężnej formie składacie do koszyka. Każdy funt to przecież owoc Waszego trudu, Waszej pracy, rezygnacji z siebie. Nie bez powodu dokonuje się to
w czasie ofiarowania. Istotnie jest to bowiem ten moment liturgii, kiedy to nasi aniołowie idą w procesji do ołtarza niosąc całe nasze życie. Dziękuję za Wasze ofiarowanie!

Chciałbym w tym miejscu poinformować Was o znacznych zobowiązaniach finansowych, jakie nałożyła na nas od tego roku Polska Misja Katolicka. Od 1 kwietnia, każdego miesiąca będziemy zobowiązani przekazywać do Biura Głównego Polskiej Misji Katolickiej 10 procent naszego miesięcznego przychodu. Wcześniej było to 6 procent, co w przypadku naszej parafii wynosiło £116,88 + £5 tzw. opłaty za pomoc bankową. Dodatkowo wszystkie polskie parafie zostały zobowiązane do przekazywania 10 procent środków pozyskanych w ramach przychodów z Gift Aid i Small Gift Aid. Tego podatku w ubiegłych latach nie było w ogóle. Dodatkowo na potrzeby funkcjonowania Biura Głównego Polskiej Misji Katolickiej każdego roku przeznaczamy dwie dodatkowo zbierane przez nas w czasie liturgii tace. Nie chcę ukrywać, że te wszystkie zobowiązania finansowe są źródłem mojego zmartwienia. Mam bowiem uzasadnioną wątpliwość, czy będziemy mogli nadal działać na polu ewangelizacji z taką intensywnością jak dotychczas, wypełniając fundamentalną misję nie tyle świadczenia usług duszpasterskich dla ludności, co pozyskiwania nowych uczniów Chrystusa i niesienia współczesnemu człowiekowi nadziei, z której został – cytując papieża – okradziony.

Myśląc o naszym parafialnym wkładzie w czynienia świata wokół nas lepszym, nie można zapomnieć o ekumenizmie i szukaniu tego wszystkiego, co łączy nas z siostrami i braćmi z innych Kościołów. Powinniśmy dziękować Bogu za to, że dał nam sposobność realizowania ekumenizmu w praktyce i poszukiwania dróg prowadzących do jedności chrześcijan wraz z naszą siostrzaną parafią anglikańską pw. Św. Kutberta. To wielki dar, ale też zadanie, w które powinniśmy się angażować z jeszcze większą intensywnością
i miłością. To wiąże się z ryzykiem, którego jednak nie powinniśmy się obawiać. „Szukajcie i podejmujcie ryzyko – pisze papież Franciszek w tegorocznym wielkopostnym Orędziu. W tym momencie dziejów wyzwania są ogromne, zawodzenia bolesne, przeżywamy trzecią wojnę światową «w kawałkach», ale podejmijmy ryzyko myślenia, że nie jesteśmy w agonii, lecz w chwili narodzin; nie u kresu, lecz na początku wielkiego spektaklu. Potrzeba odwagi, by tak pomyśleć”. Do podejmowania takiego ryzyka mobilizuje nas również nasz patron – św. Wojciech. On uczy nas – o czym wiele razy już mówiłem – że jeśli ktoś nie chce nas słuchać, mamy być konsekwentni, ale nie w mówieniu. Po prostu mamy być tu gdzie jesteśmy i robić to, co do nas należy. Nie przekonanie kogoś jest największą wartością, ale wierność prawdzie. W tym kontekście pragnę serdecznie zaprosić Was do wspólnego świętowania naszego patronalnego święta w niedzielę, 14 kwietnia o godzinie 13.30. Tegorocznym uroczystościom odpustowym ku czci św. Wojciecha będzie przewodniczył ks. abp Adrian Galbas – metropolita katowicki, człowiek wyjątkowego formatu i „biskup od ludzi, którzy mają pod górkę z Bogiem”.

U progu rozpoczynającego się Wielkiego Postu, pragnę Was serdecznie prosić o modlitwę w intencji naszej parafii, byśmy jeszcze bardziej byli wiarygodnymi świadkami Boga i Jego miłości. Niech centrum tej modlitwy będzie zawsze niedzielna Msza św., gdy gromadzimy się jako parafialna wspólnota, na ołtarzu kładziemy chleb i wino, ale też obok tego chleba i wina składamy coś jeszcze: nasz trud, nasze prace i obowiązki, nasze refleksje, w których być może jest nam trudno – w rodzinie, w parafii czy w Kościele, nasze dobre myśli, nasze modlitwy, każde doświadczone dobro i to, co najbardziej przeżywamy, co najbardziej nas cieszy i czego najbardziej się obawiamy, na co czekamy i na co mamy nadzieję. To właśnie było źródłem mocy Kościoła pierwszych chrześcijan. Tak Kościół pierwotny odkrywał swoją misję. Chrześcijanie gromadzili się na liturgii, bo w tej liturgii Duch mówi w swoim Słowie. Gromadzili się na liturgii i pościli. Ośmielam się prosić, by każda i każdy z nas w okresie Wielkiego Postu (a może i częściej) podjął post w intencji Kościoła i w intencji naszej parafialnej wspólnoty.

Kochani, życzę Wam pięknej, bogatej w duchowe doznania oraz pełnej wolności i nadziei wielkopostnej wędrówki.

Pamiętajcie: Bóg się nami nie zmęczył! I nigdy nie zmęczy!
Londyn, 18 lutego 2024 roku
Ks. Bartosz Rajewski

Nasza witryna używa plików cookies. Dowiedz się więcej:Polityka prywatności