ODZYSKAĆ RADOŚĆ
III Niedziela Adwentu
17 grudnia 2023 roku
I CZYTANIE: Iz 61,1-2a.10-11. II CZYTANIE: 1 Tes 5,16-24. EWANGELIA: J 1,6-8.19-28.
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie! Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie! Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła. Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Ten, który was wzywa: On też tego dokona. (1 Tes 5,16-24)
Regina Brett w książce pt. „Jesteś cudem” opowiada o swojej chorobie nowotworowej. Nie martwiła się w momencie, gdy znalazła w piersi guzek. Nie martwiła się też wynikiem badania mammograficznego. Zaczęła się martwić dopiero wówczas, gdy pielęgniarka na szpitalnym korytarzu pożegnała ją słowami: „Będę się za panią modlić”. Wsiadła do samochodu i – wyobrażając sobie najgorsze scenariusze – zaczęła płakać. Wpadła w rozpacz. Dalej były kolejne chemioterapie, walka z rakiem i z samą sobą. Regina czuła się oszukana. Po wielu tygodniach użalania się nad sobą, zapytała swojego męża: „Skoro ci wszyscy ludzie, którzy podobno za mnie się modlą, naprawdę to robią, to dlaczego jestem taka chora?”. Mąż odpowiedział: „Może byłabyś dużo bardziej chora, gdyby nie modlili się wcale”.
„Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was” (1 Tes 5,16) – mówi dzisiaj do nas Paweł Apostoł. O modlitwie powiedziano i napisano już chyba wszystko. Dla mnie szczególne znaczenia ma wezwanie do nieustannego dziękowania, albo – mówiąc językiem kościelnym – wezwanie do wieczystego dziękczynienia: w każdym położeniu dziękujcie. W każdym położeniu, to znaczy w szczęściu i w nieszczęściu; w czasach pomyślności i w o okresach doświadczeń; w zdrowiu i w chorobie; w miłości i w odrzuceniu; w życiu i w śmierci; w radości i w smutku.
Modlić się, przedstawiając Bogu litanię swoich próśb i życzeń, to stosunkowo łatwe zadanie. Natomiast modlić się i nieustannie za wszystko (!) dziękować, to zadanie o wiele trudniejsze, wymagające ogromnej wiary i zaufania Bogu. Taka wiara i zaufanie biorą się z codziennego doświadczenia Bożej obecności. Nie jest to jakieś specjalne doświadczenie pośród innych. To raczej duchowy sposób przeżywania życia, całego życia: każdego fizjologicznego procesu, jak oddech czy trawienie; każdego ruchu, jak mrugnięcie oka, uniesienie głowy z poduszki czy wyciągnięcie dłoni na powitanie; każdego zmysłowego wrażenia, jak zapach człowieka, który jest obok, ból głowy czy zmęczenie mięśni. Wszystko co robię, robię ze świadomością, że jest przy mnie Bóg; że nieustannie mi towarzyszy, a ja za wszystko jestem Mu ogromnie wdzięczny: za każdy gest, każdą myśl, każdy oddech, każde mrugnięcie okiem, każdego spotkanego człowieka.
Wspomniana na początku naszych rozważań Regina Brett pisze, że błyskawicznie odzyskała nadzieję, wiarę i radość, gdy w kartce z życzeniami powrotu do zdrowia przeczytała: „Wdzięczność jest matką wszelkich modlitw”. Przestała się skupiać na sobie, a zaczęła myśleć i modlić się za tych, którzy mają gorzej. Założyła dzienniczek wdzięczności, w którym wpisywała imiona wszystkich, którzy potrzebowali pomocy. Modliła się za nich. Swoje prośby bardzo konkretnie przedstawiała Bogu. Najważniejsze w całej modlitwie były jednak podziękowania. „Zachowuj się tak, jakby Bóg już cię wysłuchał. Ufaj w potęgę modlitwy. Uwierz Bogu na słowo i dziękuj” – napisała.
Dwa razy w roku, w środku Adwentu i Wielkiego Postu, kolor szat liturgicznych zmienia się z fioletowego na różowy. O ile jeszcze zmiana koloru niekoniecznie budzi zdziwienie, o tyle już nawoływanie do wesela i radości w okresie refleksji i pokuty może wydawać się niestosowne, a nawet – dla proroków pesymizmu i ascezy – bulwersujące. Zamiast się smucić, biadolić, płakać i zawodzić, w kościołach słychać nawoływanie do radości. „Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie!”. Adwent to czas modlitwy i odzyskiwania radości. Nigdy nie spotkałem autentycznie duchowego i rozmodlonego człowieka, który byłby smutnym pesymistą. Spotkałem za to wielu smutnych i przygnębionych ludzi, którzy nie modlą się wcale. Dlaczego? Bo nie ma autentycznej i trwałej radości, bez szczerej i gorliwej modlitwy. Prawdziwa wiara to nie modlitwa bez końca. Prawdziwa wiara to ufność, że Bóg usłyszał cię za pierwszym razem.