ZOSTAŃ OJCEM

ZOSTAŃ OJCEM

IV Niedziela Wielkiego Postu

31 marca 2019 roku

I CZYTANIE: Joz 5, 9a. 10-12. II CZYTANIE: 2 Kor 5, 17-21. EWANGELIA: Łk 15, 1-3.11-32.

Zdarza się od czasu do czasu, ostatnio chyba nawet częściej, że ludzie nazywają mnie ojcem. Motywowany faktem przyznania mi tak zaszczytnego tytułu, sięgnąłem po zbiór opowiadań zatytułowany „Ojciec”. To dziewięć doskonałych literacko historii o trudnej relacji między ojcem a synem. Współcześni polscy pisarze w różnych konwencjach opowiadają o bliskości i konfliktach, miłości i nienawiści, poczuciu zdrady i wdzięczności. Każdy z nich zaprezentował swój niepowtarzalny styl w mistrzowskiej formie.

Dokładnie te same emocje znajdujemy w dzisiejszej liturgii Słowa, zwłaszcza w Ewangelii. To chyba jedna z najczęściej komentowanych i najbardziej znanych ewangelicznych przypowieści – przypowieść o miłosiernym Ojcu. Czytając ją, na ogół utożsamiamy się z synem marnotrawnym lub z jego starszym bratem, wyznając wiarę, że Bóg jest Bogiem miłosierdzia. Problem w tym, że tak bardzo się z nią osłuchaliśmy, że nie zawsze pociąga nas ona do egzystencjalnych zmian, a mówiąc wprost – do nawrócenia. Dlatego chciałbym, żebyśmy dzisiaj na tę Ewangelią spojrzeli nieco inaczej.

Jezus rzuca nam dzisiaj wyzwanie: w Kościele nie wystarczy być dzieckiem, nie wystarczy być synem. W Kościele trzeba stawać się ojcem (rodzicem). Postawmy się zatem w tej roli i zadajmy sobie trud odpowiedzi na pytania: czy rzeczywiście jest w nas wzajemna ojcowska (rodzicielska) troska o siebie? Czy mamy w sercach taką samą radość jak Ojciec widzący, że do Jego domu powraca ten, który dotychczas był na marginesie życia? Czy w ogóle robimy cokolwiek, by do domu Ojca wrócił ktoś, kto dawno już odszedł? Bycie ojcem w Kościele nie jest zarezerwowane dla duchownych. To zadanie i misja każdego z nas. Bo nie wystarczy być dzieckiem. Trzeba stawać się rodzicem.

Ojciec (rodzic) nie może się bać prawdziwych i poważnych relacji: rzeczywiście głębokich i zobowiązujących niczym więzy rodzinne. Ojca (rodzica) cechują między innymi dojrzałość, ugruntowanie i stałość. Z dojrzałości zaś wynika poczucie odpowiedzialności za innych. Nieodżałowany ks. Krzysztof Grzywocz powtarzał, że ojcem jest ten, kto w innych potrafi zrodzić poczucie wartości. Ojciec to ten, kto promuje, a nie deprymuje. To ten, który potrafi kochać i objawiać drugiemu człowiekowi, że jest piękny, zdolny do cudownych czynów, niepowtarzalny, wyjątkowy. Dobry rodzic pomaga innym wzrastać i zdobywać zaufanie do samych siebie (J. Vanier). Wie, że w naszych codziennych relacjach pojawiają się bliskość i konflikty, miłość i nienawiść, poczuciu zdrady i wdzięczność. Nie obraża się jednak i nie dąsa z byle powodu.

Jesteście takimi ojcami (rodzicami)? Nie tylko dla swoich dzieci; nie tylko w swoich rodzinach. Czy jesteśmy dla siebie tacy ojcowscy w tej wspólnocie, którą dzisiaj tworzycie? Budowanie Kościoła nie polega na przestrzeganiu tradycyjnych zwyczajów; nie jest też akademickim wykładem. Budowanie Kościoła jest tworzeniem rodziny. Na tym też polega wielkopostne nawrócenie, byśmy z każdym rokiem stawali się bardziej dla siebie ojcami.

--------
EWANGELIA: Łk 15, 1-3.11-32.

W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: "Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi". Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: "Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”.

 

Nasza witryna używa plików cookies. Dowiedz się więcej:Polityka prywatności